[My Mystic Way To The Stars...]
A gdzie tam daleko samotny w ciemnociach
Hebanowy kruk wydrapuje oczy zdrady
By potem pozdrawiaj¹c demony mierci
Rozwin¹æ swe skrzyd³a i odlecieæ w chwale
Do granic nieba siêgaj¹ce pole
Wre morderstwami, krew niegi bryzga
Na cia³a skrzep³e w spokoju kamieni
Gor¹ca sp³ywa lawa rodz¹cej siê zemsty
(tam woda wci¹¿ by³a spijana przez ziemiê)
Jest rzeka na wpó³ lodami przykryta
I niewolnicze na brzegach pochody
Nad polany ognia, ponad lene bagna
Wznosi siê mój duch jak aposto³ tryumfu
Gdzie tam dope³nia³ siê kres mego ¿ywota
A morda zdradziecka wci¹¿ zatapia³a
Swe dzi¹s³a zsinia³e w m¹ dumn¹ pier
Wtedy wodê ogieá poch³ania³ zazdronie
Szala³y wilki zdzicza³e, o ciemnoæ
Druzgocz¹c szyje, opuszcza³y lasy
Ja nadziejê ¿egnaj¹c z warg zwali³em szeptem
Który ogromnym wo³aniem siê rozleg³
I zdepta³ swym ciê¿arem zdradê
nie¿nobia³y wilk naruszy³ dziko ciszê
Skrzyd³a mych kruków ponios¹ m¹ zemstê
Mój duch tymczasem powita gwiezdn¹ mg³ê
Gdzie wiat³oæ od wieków d³awi siê w ciemnociach...