Back to Top

Na Ulicy Video (MV)




Performed By: Białas
Written by: Mateusz Karas




Białas - Na Ulicy Lyrics




Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich

Dla toksycznych ludzi wciąż jestem jak wiatr
Sorry ale muszę wiać
Odkąd sukces mam to u nich czuję żal
Prędzej umrę sam niż typie wrócę tam
Nie chce mi się nawet gadać o lamusach
Co znało paru prawdziwych ziomali moja muza
Tu każdy dobrze życzy do momentu aż się uda
Bo przed nimi niezmiennie albo groby albo pucha
Przez to bardzo boli dupa
Młody słuchaj, najszybciej ludzi się weryfikuje w drogich ciuchach
Jeżeli skupisz się na tym, na czym Ci zależy
To dla nich jest jak AIDS, bo nie mogą tego przeżyć
To jest ciężki syf
To są zakłamani pozoranci pięknych żyć
Ty bądź sobą a nie tym kim oni chcieliby, żebyś był
Lecisz z tym, przechytrz ich, nie rób sobie z ich pretensji nic bo to niemy krzyk

Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich

Zjebana policja, wrzucali mnie na bęben
A co ja perkusista, zmieniłem się kompletnie
Została tylko ksywka
Ewolucja we mnie to nie jest hipokryzja
Tamta sama codzienność I się nie zmienia nic
Dilerzy handlują śmiercią, żeby mieć za co żyć
Dzieciaki I tak wezmą ten wymieszany syf
Żeby na chwilę odetchnąć I znów się oszukiwać, że jest git
Wytłumacz mi dlaczego ludzie są gotowi zabić
A by na lepsze zmienić się brakuje im odwagi
Jak mówisz, że wyolbrzymiam to przejdź się na winkle
Wszyscy typie porobieni tam jak Ewa Minge

Mam gwiazdy na rękach, bo ciągle opadały, a marzenia chciałem spełniać
Tylko czemu nic z nich nie jest zapisane, bo to ode mnie zależy co się stanie

Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich

Dla toksycznych ludzi wciąż jestem jak wiatr
Sorry ale muszę wiać
Odkąd sukces mam to u nich czuję żal
Prędzej umrę sam niż typie wrócę tam
Nie chce mi się nawet gadać o lamusach
Co znało paru prawdziwych ziomali moja muza
Tu każdy dobrze życzy do momentu aż się uda
Bo przed nimi niezmiennie albo groby albo pucha
Przez to bardzo boli dupa
Młody słuchaj, najszybciej ludzi się weryfikuje w drogich ciuchach
Jeżeli skupisz się na tym, na czym Ci zależy
To dla nich jest jak AIDS, bo nie mogą tego przeżyć
To jest ciężki syf
To są zakłamani pozoranci pięknych żyć
Ty bądź sobą a nie tym kim oni chcieliby, żebyś był
Lecisz z tym, przechytrz ich, nie rób sobie z ich pretensji nic bo to niemy krzyk

Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich

Zjebana policja, wrzucali mnie na bęben
A co ja perkusista, zmieniłem się kompletnie
Została tylko ksywka
Ewolucja we mnie to nie jest hipokryzja
Tamta sama codzienność I się nie zmienia nic
Dilerzy handlują śmiercią, żeby mieć za co żyć
Dzieciaki I tak wezmą ten wymieszany syf
Żeby na chwilę odetchnąć I znów się oszukiwać, że jest git
Wytłumacz mi dlaczego ludzie są gotowi zabić
A by na lepsze zmienić się brakuje im odwagi
Jak mówisz, że wyolbrzymiam to przejdź się na winkle
Wszyscy typie porobieni tam jak Ewa Minge

Mam gwiazdy na rękach, bo ciągle opadały, a marzenia chciałem spełniać
Tylko czemu nic z nich nie jest zapisane, bo to ode mnie zależy co się stanie

Na ulicy to się żyje jak się nie ma wyboru
Na niej nie ma żadnych zasad sam zapytaj bandziorów
Ja poszedłem już do przodu także Ghetto za plecami mam
Ale co by się nie działo Ghetto za plecami mam
Kiedy byłem gnojem to imponowało to co złe
Wielu co przyjaźń obiecywało, nie ma obok mnie
Szczerze mówiąc to mi nie żal ich
Jak wypieli się to jebać ich
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Mateusz Karas
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC

Back to: Białas

Tags:
No tags yet