Czas to torpeda, której nie określi leksyk
Ciągle się zmieniam i tak zmienia się mój język
Nie wiem co w trendach, bo sam sobie tworzę swoje
Neologizmy magazynkuję jak naboje
A trudno rozczytywać te intencje, gdzie
Ciągle przemycają próby wymian skilli na flex
To inny sens to nieporozumienie
Nie bierz na serio tych co nie biorą ciebie
Dzisiaj wielu ziomów już widzę krawatach
Ale głośne elo padają na przywitania
Te same gadki tylko z innej perspektywy
Długi za blanty zamieniają się w kredyty
I czasem mróz no a czasem pizga chłodem
Czy wyjdę na dwór czy wyjdę na to pole
Ostudzi głowę setka wlana w małą colę
Nic nie trzeba mówić w sytuacji tak wymownej
Wstyd za metafory
Których nie rozumiem sam
Czy to ciągle ten sam sens
Mimo językowych zmian
Ciarki żenady pełzną
Ze starych notatek
W nich szeregi wersów
Nadgryzionych przez datę
Nie wracamy
Do starych słów
Chyba że przyjdzie nam
Śpiewać je przez dwadzieścia lat
Nie są zdrowe
Dla naszych głów
Tabletki z tych słów
Które połknął czas
Pewne rzeczy się nie zmieniają
Problemem jest tu skrajna mentalność
I kto zaprzeczy, że padł jej ofiarą
To zamiast głowy ma zamknięte jajo
Takie płynne w środku
A własne zdanie jest gdzieś w zarodku
Białko z shakera i słownik z żółci
Żeby nie pękło to chroni je Gucci
Targowa bajera naciera
Wspólne relacje tylko share'a za share'a
Follow za follow, serduszka płoną
Zachowania te same zmiany idą z modą
Nakręcana za nią pogoń mnoży pieniądz
Idziesz za tłumem na jego tle blednąc
Te weź brzdąc ciut dorośnij
To przeminie jak boom na coaching
Taśmowa produkcja
Moich ośmiozgłoskowców
Nie wyróżnia mnie szczególnie
Spośród tych jajogłowców
Może łatwiej się tworzyło
Mając lat osiemnaście
Ale o co tam chodziło
Nie pamiętam wybaczcie
Nie wracamy
Do starych słów
Chyba że przyjdzie nam
Śpiewać je przez dwadzieścia lat
Nie są zdrowe
Dla naszych głów
Tabletki z tych słów
Które połknął czas
Nie wracamy
Do starych słów
Chyba że przyjdzie nam
Śpiewać je przez dwadzieścia lat
Nie są zdrowe
Dla naszych głów
Tabletki z tych słów
Które połknął czas