Połamane rytmy perki wybijanie werbli
Przy tym zostańmy oszczędźmy sobie zęby
Przez te litery jeszcze się ich najemy
Póki co odpalaj grill i wrzuć tam trochę kiełby
Ty weź się uśmiechnij weź odetchnij
I odetnij napływ niezapowiedzianych bredni
Luz wydłuża przerwy mus pobudza nerwy
Więc jak grafik mam napięty to blues mam na pętli
Susz w blety rosół i kotlety
Skrusz tę dumę zaproś tych co zaszli ci za skórę kiedyś
Oczy krwiste zmrużona wnet powieka
Wysmażona skóra jakby stek na well done
Wiesz sam, najlepiej w gronie swoich
Pośród nas to nie miejsce na fochy
Piwa kran, wina dzban, kręcę jointy I tak
Szczerze zęby szczerze szerzej niż Anderson Paak
Tutaj miał być refren
Ale pisać mi się nie chce
Tutaj miał być refren
Ale teraz mordo leżę
Tutaj miał być refren
Ale pisać mi się nie chce w chuj
Tutaj miał być refren
Ale teraz mordo leżę
Kieruję krok swój do sklepu z płazem w logo
Ciężki poranek, lecz uratuje go hot dog
Biorę sos amerykański, bo
Za oceanem mają wyższe standardy joł
Słucham sobie Cosmic Slop
Leżę nucąc "I can hear my mother call", wow
P-Funk inspiracją choć to prehistoria ziom
Wciąż jesteśmy pod groovem zjednoczoną nacją
Tak to czuję a co i ta myśl mnie relaksuje bardzo
Czasem ekscytuje i nie mogę zasnąć
I co zrobić nie jest łatwo, ale daję radę
W dni upalne piję sobie lodowate mate
Ale tylko latem wtorek środa odpalam kaszankę
I nie mówię tu o mięsie a o meczu raczej
Jak wiesz o co chodzi jesteś moim bratem
Za piętnaście dziewiąta siedzę przed ekranem
Tutaj miał być refren
Ale pisać mi się nie chce
Tutaj miał być refren
Ale teraz mordo leżę
Tutaj miał być refren
Ale pisać mi się nie chce w chuj
Tutaj miał być refren
Ale teraz mordo leżę
Tutaj miał być refren
Ale pisać mu się nie chce
Tutaj miał być refren
Ale pisać mu się nie chce
Tutaj miał być refren
Ale pisać mu się nie chce
Tutaj miał być refren
Ale pisać mu się nie chce