Z zasady nie pijam na trzeźwo
Lecz nawet zasady są zmienne
Nie kalam się myślą zbereźną
Z reguły nie sypiam bezsennie
Nie piszę o ciężkich porankach
Bo poukładane mam plany
A nie jest to przecież sielanka
Dopóki na nogi nie wstanę
Każdy plan można zmienić
Lecz wolę życie bez planu
Jak tylko odkurzę mieszkanie
Zdobędę mury Libanu
W spokojnym brzęku butelek
Odnajdę spełnione, spełnione nadzieje
Upiekę się jak kartofelek
I nigdy już nie wytrzeźwieję
Każdy plan można zmienić
Lecz wolę życie bez planu
Jak tylko odkurzę mieszkanie
Zdobędę mury Libanu
Zdobędę mury Libanu
Zdobędę mury
Jak frytka się zetnę w oleju
I spalę się skrętem do szczętu
I z duszy swej, mój Dobrodzieju
Nie zrobię nikomu prezentu
Jak frytka się zetnę w oleju
I spalę się skrętem do szczętu
I z duszy swej, mój Dobrodzieju
Nie zrobię nikomu prezentu
Jak frytka się zetnę w oleju
I spalę się skrętem do szczętu
I z duszy swej, mój Dobrodzieju
Nie zrobię nikomu prezentu