[ Featuring Pawel Rak ]
Dosyć masz już wielkich aglomeracji
Dusisz się w pracy przez cały dzień
Ciągle Ci mówią, że nie masz racji
W końcu załapałeś, że nie ma za czym biec
Pogoń za hajsem w tej pustej matni
Niczym od szamba nie różni się
Nie czujesz nic, nawet miłości do swej matki
Nawet, że jako człowiek już wypalasz się
Szczęścia nie dadzą Ci złote zegarki
Dziwki i fanki, co chcą Cię mieć na jeden dzień
Na końcu Ty będziesz ostatni
Bez wiary w siebie, zbity jak pies
Nie ma wartości żadna rzecz, nie, nie, nie
Po żadnej z nich nie zostanie nawet pył
Jak przed swym Stwórcą pokażesz się
Nie wjedziesz tam Ferrari swym
Nie ma wartości żadna rzecz, nie, nie, nie
Po żadnej z nich nie zostanie nawet pył
Jak przed swym Stwórcą pokażesz się
Nie wjedziesz tam Ferrari swym
Zostaw pieniądze i wszystkie złote blaszki
Wszystkie swe dobra, zostaw je
Zapomnij o wszystkich rzeczach materialnych
I postój nagi tak, jak Bóg stworzył Cię
Pierwszy raz w życiu bądź naturalny
I zamiast wyzwisk wsłuchaj się w ptaków śpiew
Zamień agresję w okrzyk triumfalny
Oddychaj płynnie i nie spinaj się
Wszyscy żyjemy z wypłaty do wypłaty
Nad życiem swym nie zastanawiamy się
Oprócz czubka swego nosa nie widzimy nic poza tym
I tak nam mija kolejny dzień
Nie ma wartości żadna rzecz, nie, nie, nie
Po żadnej z nich nie zostanie nawet pył
Jak przed swym Stwórcą pokażesz się
Nie wjedziesz tam Ferrari swym
Nie ma wartości żadna rzecz, nie, nie, nie
Po żadnej z nich nie zostanie nawet pył
Jak przed swym Stwórcą pokażesz się
Nie wjedziesz tam Ferrari swym