Back to Top

Do Trzech Razy Sztuka Video (MV)






The F.U. - Do Trzech Razy Sztuka Lyrics




W pewnej kamienicy o dziwnej nazwie ulicy
Mieszkał koleżka, który robił szemrane wałki
Z ekipą z miasta miał zatargi
Nosił ciuchy dobrej marki odwiedzał solarki
Często sięgał po piwko I jarał dobre fajki
Jego stary ma biznes z innej bajki
Trzaskał hajsem woził się taty a czwórką
Miał sąsiada chodził na randki z jego córką
Chodził tu I tam I za dużo gadał
Nawąchany jak szpadel farmazony rozpowiadał
Przyszedł czas wypłaty I straty
Sielanka się skończyła dostał lamus baty

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Był taki fragless co udawał pawiana
Taki z cicha penku lekki zarost marynara
Podcięty chodził podkręcony już od rana
Bania była grana rzeczywistość zakrapiana
Kto zabraniał mu baletów był dla niego wrogiem
Biegnął w stronę przepaści jak ślepy ogier
Później spadał już w dół, że tak powiem
I płynął tak dopóki wiatry mu sprzyjały
Później odeszła żona I odeszły wszystkie plany
Stracił rodzinę, później był załamany
Starał się cofnąć czas lecz wszystko na próżno
Gdy zdał sobie sprawę było już za późno

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Patrzę w tv sporo ludzi tam gdzie ulica
Ludzie jednej wiary jedna wielka kaplica
Niby są a ich nie ma jak zmarszczki ibisza
Każdy broni krzyża w złym humorze o mój boże
Wymachują krzyżami jak w jakimś horrorze
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego gorzej
Jak stado zmłokłych baranów w złą pogodę
Oni stali tam długo nawet gdy przyszedł chłodek
Stali emeryci za narodem do krzyża przodem
To wszystko to absurd I wielkim dowodem
Że to szczyt głupoty I jednym słowem
Zabrali im krzyż I koniec z tym pochodem

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




W pewnej kamienicy o dziwnej nazwie ulicy
Mieszkał koleżka, który robił szemrane wałki
Z ekipą z miasta miał zatargi
Nosił ciuchy dobrej marki odwiedzał solarki
Często sięgał po piwko I jarał dobre fajki
Jego stary ma biznes z innej bajki
Trzaskał hajsem woził się taty a czwórką
Miał sąsiada chodził na randki z jego córką
Chodził tu I tam I za dużo gadał
Nawąchany jak szpadel farmazony rozpowiadał
Przyszedł czas wypłaty I straty
Sielanka się skończyła dostał lamus baty

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Był taki fragless co udawał pawiana
Taki z cicha penku lekki zarost marynara
Podcięty chodził podkręcony już od rana
Bania była grana rzeczywistość zakrapiana
Kto zabraniał mu baletów był dla niego wrogiem
Biegnął w stronę przepaści jak ślepy ogier
Później spadał już w dół, że tak powiem
I płynął tak dopóki wiatry mu sprzyjały
Później odeszła żona I odeszły wszystkie plany
Stracił rodzinę, później był załamany
Starał się cofnąć czas lecz wszystko na próżno
Gdy zdał sobie sprawę było już za późno

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Patrzę w tv sporo ludzi tam gdzie ulica
Ludzie jednej wiary jedna wielka kaplica
Niby są a ich nie ma jak zmarszczki ibisza
Każdy broni krzyża w złym humorze o mój boże
Wymachują krzyżami jak w jakimś horrorze
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego gorzej
Jak stado zmłokłych baranów w złą pogodę
Oni stali tam długo nawet gdy przyszedł chłodek
Stali emeryci za narodem do krzyża przodem
To wszystko to absurd I wielkim dowodem
Że to szczyt głupoty I jednym słowem
Zabrali im krzyż I koniec z tym pochodem

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś

Uważaj jak szponcisz bo do trzech razy sztuka
Gdy zrobisz zły ruch to do ciebie zapuka
Nie jesteś bogiem już się z tym pogodziłeś
Bo zapomnisz po drodze po jaki chuj to zrobiłeś
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Lukasz Gawel, Zbigniew Sarnowski
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC

Back to: The F.U.

Tags:
No tags yet