Romans śpiewam, bo śpiewam, bo jestem śpiewakiem
Ona była żebraczką, a on był żebrakiem
Pokochali się nagle na rogu ulicy
I nie było uboższej w mieście tajemnicy
Nastała noc majowa, gwieździście wesoła
Siedli ramię z ramieniem na schodach kościoła
Ona mu podawała z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to chleb do gryzienia
I tak śniąc, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb pieszczotą, a pieszczotę chlebem
I tak śniąc, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb pieszczotą, a pieszczotę chlebem
Poeta co ich widział zgadł jak żyć trzeba
Ma dwa głody, lecz brak mu dziewczyny i chleba
Poeta co ich widział zgadł jak żyć trzeba
Ma dwa głody lecz brak mu dziewczyny i chleba