Pozłacanym środkiem ozłocił ją
Architekci dobrych stron ona i on
Pozłacanym środkiem naprawił ją
Architekci dobrych stron
Mówili sobie, że zachód słońca, horyzont
Jeszcze dopłyną
Weszli do rzeki
Wyschłej od dawna
Nie widział nikt wody tu
Weszli do rzeki
Obmyci piaskami
Wysuszonymi,snami
Konserwatywnymi nonkonformizmami
W cynfolię owinęła go
Projektanci fasad ona i on
Dobre chęci wieszczą ludobójstwo
Architekci dobrych stron
Mówili sobie, że
Że jedno w tamtą, jedno w tą
Jeszcze dopłyną
Weszli do rzeki
Wyschłej od dawna
Nie widział nikt wody tu
Weszli do rzeki
Obmyci piaskami
Wysuszonymi snami
Konserwatywnymi nonkonformizmami
Weszli do rzeki
Zdjęli sandały
Są coraz dalej
Przecież
Przecież to nic takiego
O co cały ten hałas
To zwyczajny pragmatyzm
Ot, była sobie przyczyna
Bo wszystko się jakoś zaczyna
A na koniec ma finał
Jutro nie będzie pamiętał go nikt
No powiedz
Czyż nie o to w tym chodzi
Aby być w pełni sobą
By być własną osobą
A w zamian mogę dać ci to samo
Równość i sprawiedliwość
Wytłumaczę ci wszystko
Jakim można by być
Którędy powinno się iść
Jestem
Jestem twoim pokarmem
Jestem ci granulatem
Panem, sędzią i katem
I to jest moje niepisane prawo
By osądzić to wszystko
Sine oko za oko
Wybite zęby za zęby
I szczęka za szczękę
Ręka za rękę
Noga za nogę
Głowa za głowę
Paraszynszyl