Miałam nie tracić słów, siedzieć cicho
Wszystko o tobie wiem, nie zdziwi mnie już nic
Monotonia i chłód masz na imię
Dłużej nie mogłam tak, jakbyś tego chciał
Gdybyś mógł, gdybyś mógł
Chociaż raz, chociaż raz
Widzieć to co ja
Zima ty, zima ty
Wiosna ja, wiosna ja
To nie mogło wiecznie trwać
Mówiłeś: "Będę chronił cię przed złem"
I tak wierzyłam tylko sobie
Mówiłeś, że naprawisz się
Dziś szkoda mi słów, za późno już
Żegnaj, znikam, pa!
Ułożyłeś nas w swojej głowie
Bez pytania o cel, czy to ma jakiś sens?
Twój idealny świat dzisiaj tonie
Znam twój najmniejszy ruch, nie zawrócę już
Gdybyś mógł, gdybyś mógł
Chociaż raz, chociaż raz
Widzieć to co ja
Zima ty, zima ty
Wiosna ja, wiosna ja
To nie mogło wiecznie trwać
Mówiłeś: "Będę chronił cię przed złem"
I tak wierzyłam tylko sobie
Mówiłeś, że naprawisz się
Dziś szkoda mi słów, za późno już
Żegnaj, znikam, pa!
Ostygnie we mnie lęk
Ostygnie we mnie żal
Uh, i wzruszę ramionami
Myślałeś, że znasz mnie na pamięć
A tak naprawdę nie znałeś mnie wcale
Mówiłeś, że ochronisz mnie przed złem
I tak wierzyłam tylko sobie
Mówiłeś, że naprawisz się
Dziś szkoda mi słów, za późno już
Żegnaj, znikam, pa!
Żegnaj, znikam, pa!