Wspaniały, wspaniały, najlepszy żart
Świat cały za mały miał być, rano powrót na start
Na schodach ktoś woła: siódma za dwie
Przez ścianę jak co rano lament, że ledwo starczy na chleb
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Każdy kwit ma, każdy zna saldo
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Kto mi zapłaci za łzy
Przewlekły, przewlekły, koszmarny sen
Ślad święta na sprzętach został, w kącie czai się złe
Gdzieś dalej tramwaje tną cienki mrok
Za ścianą setny raz to samo, radio ryczy jak smok
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Każdy kwit ma, każdy zna saldo
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Kto mi zapłaci za łzy
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Każdy kwit ma, każdy zna saldo
W te dni, gdy nie ma nic darmo
Kto mi zapłaci za łzy
W te dni, gdy nie ma nic za nic
Każdy spis ma czarno na białym
W te dni, gdy nie ma nic za nic
Kto mi zapłaci za łzy