Spoko by było mieć dwanaście lat
Wtedy chciałem mieć trzydzieści lat
Wtedy nie był ważny hajs
Dziś trzeba twardo grać
Pierdolony gorzki smak
Poznałem gdy z pryczy musiałem wstać
Jak szybko zleciał ten czas
Niektórych rzeczy jest i będzie mi brak
Ile razy mówiłem że
Biorę się w garść i robię solo
W kółko mówiłem, tylko mówiłem
Ona wiedziała, że kurwa mam doła
Znów się upiłem, męczyłem kaca
Czasem dosłownie jestem małolat
Odpowiedzialność mnie przytłacza
I mięknę kiedy ona "tata" woła
Pieprzę to jak żyją dorośli
Deklaracje, rachunki w terminie
Kurwa jak długo piszę zwrotki
A teraz muszę utrzymać rodzinę
Wciąż mam w sobie dwunastolatka
Dziś tylko szlugi puszczam z dymem
Gdzie jest zajawka, to stało się pracą
Przecież zawsze, kurwa o tym marzyłem
Stres i kłótnie, nie chciałem pisać, osrałem sukces
Coraz rzadziej sięgałem po wódkę
Chyba tylko ze strachu przed jutrem
Myśli puste, jebana cisza to żaden kumpel
Teraz widzę swoją córkę
To pieprzone życie jest takie krótkie
Chciałem znowu być dwunastolatkiem
Pieprzyć troski, mieć wieczne wakacje
I kurwa nigdy nie dorastać
Los mnie rzucił na pastwę
Zawsze robiłem rzutem na taśmę
Ale wtedy było jakoś łatwiej
W końcu osrałem tę edukację
Czego to kurwa było warte?
Wtedy byłem naiwny
Bardziej wrażliwy na krzywdy
Później ciągle winny
Przez to czasem już tylko zimny
Znowu jakiś dziwny
Kurwa, może po prostu inny
Teraz muszę być silny
Bo teraz albo nigdy
Nie przez kobietę czy hajs
Przez swoje blokady i strach
Znowu chlać, bo co?
Mam w sobie tyle wad?
A tylko po wódce mogę się śmiać
Znikają lęki, to inny świat
Dlaczego nie chcę grać?
To kurwa zżera mnie jak rak
Chyba zbyt długo było spoko
Znowu pieprzone słabości
Może byłem zbyt wysoko
Kurwa, lęk wysokości
I choć mówią, że jestem dorosły
żebym trochę o życie się zatroszczył
To pierdolę ich wnioski
Bo wcale nie czuję się gorszy