W dziwnym mieście, w którym nigdy deszcz nie pada
I gdzie ratusz ulepiony jest z cynfolii
Co dzień rano kolorowy kram rozkłada
Potargany stary handlarz parasoli
I zachęca małych ludzi cienkim krzykiem
W rękach trzyma parasolki kolorowe
Parasolki maciupeńkie, jak guziki:
Białe, żółte, fioletowe i różowe
Parasolki, parasolki dla dorosłych i dla dzieci!
Parasolki, parasolki, kropla przez nie nie przeleci!
Parasolki, parasolki, parasolki bardzo tanie!
Parasolki, parasolki, proszę brać, panowie, panie!
Mali ludzie mają małe domki z piasku
I maleńkie samochody z plasteliny
Mali ludzie mają bardzo mało czasu
Bo maleńkie są zegary i godziny
Muszą robić złote kule, być w teatrze
Potem jeszcze wpaść na chwilę do sąsiada
Na sprzedawcę parasolek nikt nie patrzy
Zreszta u nich przecież nigdy deszcz nie pada
Parasolki, parasolki, dla dorosłych i dla dzieci!
Parasolki, parasolki, kropla przez nie nie przeleci!
Parasolki, parasolki, parasolki bardzo tanie!
Parasolki, parasolki, proszę brać panowie, panie!
Odszedł z miasta, w którym kramik swój rozkładał
Potargany stary handlarz parasoli
Wtedy deszcz z małego nieba zaczął padać
Na ulice i na ratusz - ten z cynfolii
I spostrzegli mali ludzie z małych domów
Kiedy mieli mokre brody, mokre głowy
Że na Rynku, przy Ratuszu nie ma kramu
I sprzedawcy parasoli kolorowych
Parasolki, parasolki, parasolki bardzo tanie!
Parasolki, parasolki, proszę brać, panowie, panie!
Proszę brać, panowie, panie!
Parasolki!
Parasolki!