Witam w Anglii Was, bracia Polacy
Kim naprawdę jesteś, dowiemy się
Wszyscy charakterni, sami kozacy
Sercem na tacy zapewniają mnie
Pierwsze słowo to rozkmina całodobowo
O tym jak tu jest i o tym jak tu być mogło
Zdrowo dla tych pierwszych, dla drugich nie koniecznie
Pierwsi ciągły postęp, drudzy napady z progresem
Taka akcja, emigracja, weryfikacja
Jak ta nasza nacja, jaka prawda o Polakach
Jedni jasny cel, w bezustannym trudzie
By mieć więcej niż na chleb, by dorobić się bez złudzeń
Drudzy, oprócz ćpania, chlania wódy
Bez szerszych perspektyw, by wyrwać się z zamuły
Tutaj szybko wyjdzie, jaki z Ciebie mądrala
Kryska na Matyska przyjdzie, nie sielanka, waka waka
Pomyśl, zanalizuj, w której grupie jesteś
Czy jesteś ambitny, czy masz inne podejście
Zadaj sobie pytanie, po co tu przyjechałeś
Czy na czymś Ci zależy, czy na wszystko wyjebane
Wszyscy walą w chuja, takie czasy
Zero stylu, klasy, niech to strzeli chuj
Co kraj to obyczaj, kochani rodacy
Jebie się Wam w głowach po przyjeździe tu
Pierwszy nie znał języka, ale miał fach w rękach
Problem się borykał, ale wiedział dokąd zmierza
Drugi jak ten głupi choć językiem władał biegle
Myślał, że przyjdzie, od kopa znajdzie zajęcie
Pierwszy wiedział co miał zrobić, musiał się podszkolić
Będzie język, są zlecenia, od kopa zarobi
Drugi myślał, że na wszystko se zasłużył
Nie pomyślał się zakręcić, marne były tego skutki
Jak wielka przepaść dzieli tych dżentelmentów
Temat jak ta rzeka, odmienności tych pacjentów
Sposób działania bierze się z myślenia
Nie na odwrót, to w istocie wiele zmienia
Pierwszy ma swą firmę, założył rodzinę
Ciągle się rozwija i wie co to wysiłek
Drugi, szkoda gadać, nie ma o czym rozmawiać
Parę lat ta sama praca, status - najniższa płaca
Pic na wodę, wielki stek bzdur
Nie kłap mordą, bo wyjdzie z tego gnój
Czas pokaże, czy skoczysz za mną w bój
Czas pokaże, czy jesteś chłopak swój