Back to Top

Daj Mi Rękę Video (MV)




Performed By: Onar
Written by: Marcin Donesz




Onar - Daj Mi Rękę Lyrics




Znowu czuję się na haju
Przecież nie ćpam nic
Czuję jak w moim kraju
Gwizdy wysuszają łzy
Bo pizdy żądne krwi krążą nad nami jak wrony, kruki
Król nie ma korony
Chcę do ciebie wrócić
Czarne jak opony
Czarne jak dym gdy wyhamowuję życie
Opon pisk, stop!
To nie pit-stop, chcemy tylko czysty zysk
Jebać ukryte koszty
Porażki nie wypuszcza na powierzchnię
Palę za sobą mosty
Wciągam tylko czyste powietrze
Nie może mi się nie udać
Gram w rosyjską ruletkę
Szyjką do dołu, do góry denkiem gramy w butelkę
Sukces zabija moich przyjaciół
Padają jak róże zwiędłe
Maja za dużo
Ci co mają za mało nie wiedzą w ogóle jak smakuje szczęście

Rodziny Ubeków w drogich samochodach
Kolor nigdy nie rzuca się w oczy
Na czerwony dywan załóż krwistą sukienkę
W kolorze paznokci
Na twoich ustach też czerwień
Zostaw ślad, pocałuj mnie w szyję
Przecie wokół jest pięknie, piękny świat
Wreszcie czuję ze żyję
Masz błękitną krew
Przez cienką skórę widzę błękitną żyłę
Nadgarstek ci się unosi, równomiernie pulsuje
Czuję żr żyjesz
Czuję twój oddech na moim policzku
Zaraz zwariuję
Znam odpowiedź na twoje wszystkie pytania
Choć to nie teleturniej
Czuję, że pachniesz
Czuję, że czujesz
że będzie z tego coś więcej
Warszawska szlachta, artystyczna bohema
Niziny społeczne
Wyżyny intelektualne,
Alkohol, leki - to wszystko bardzo niebezpieczne
Pocałuj mnie, chcę zasnąć
Weź mnie stąd

Pierwsze rozdanie
Od razu z ręki mam pieprzony full house
Nie pytaj co u mnie, co u nas
Bo serce rozsadza pieprzona duma
Work hard, play hard - co się dziwisz, kurwa?
Łut szczęścia, miałem fart
Łyk, łyk , mogłem dotknąć dna
Nie igraj z ogniem
Choć jak fajerwerki kojarzą ci się ze szczęściem
Puść lampion w powietrze nad jeziorem, będzie bezpieczniej
Lont już płonie kanister w ręce
Twój niewinny uśmiech
Rozpalam entuzjazm między nami
A za chwilę go gaszę jakimś chujowym chujstwem
Jestem piromanem uczuć
Nigdy już tutaj nie wrócę
W twoich oczach jest żar, który zajmuje moją, łatwopalną duszę
Mamy coś czego nie widza ludzie
Bawimy się bezczelnie
Pijemy życie obojętnie
Bo nie wiemy kiedy to pęknie
I powiemy: Cześć!
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Znowu czuję się na haju
Przecież nie ćpam nic
Czuję jak w moim kraju
Gwizdy wysuszają łzy
Bo pizdy żądne krwi krążą nad nami jak wrony, kruki
Król nie ma korony
Chcę do ciebie wrócić
Czarne jak opony
Czarne jak dym gdy wyhamowuję życie
Opon pisk, stop!
To nie pit-stop, chcemy tylko czysty zysk
Jebać ukryte koszty
Porażki nie wypuszcza na powierzchnię
Palę za sobą mosty
Wciągam tylko czyste powietrze
Nie może mi się nie udać
Gram w rosyjską ruletkę
Szyjką do dołu, do góry denkiem gramy w butelkę
Sukces zabija moich przyjaciół
Padają jak róże zwiędłe
Maja za dużo
Ci co mają za mało nie wiedzą w ogóle jak smakuje szczęście

Rodziny Ubeków w drogich samochodach
Kolor nigdy nie rzuca się w oczy
Na czerwony dywan załóż krwistą sukienkę
W kolorze paznokci
Na twoich ustach też czerwień
Zostaw ślad, pocałuj mnie w szyję
Przecie wokół jest pięknie, piękny świat
Wreszcie czuję ze żyję
Masz błękitną krew
Przez cienką skórę widzę błękitną żyłę
Nadgarstek ci się unosi, równomiernie pulsuje
Czuję żr żyjesz
Czuję twój oddech na moim policzku
Zaraz zwariuję
Znam odpowiedź na twoje wszystkie pytania
Choć to nie teleturniej
Czuję, że pachniesz
Czuję, że czujesz
że będzie z tego coś więcej
Warszawska szlachta, artystyczna bohema
Niziny społeczne
Wyżyny intelektualne,
Alkohol, leki - to wszystko bardzo niebezpieczne
Pocałuj mnie, chcę zasnąć
Weź mnie stąd

Pierwsze rozdanie
Od razu z ręki mam pieprzony full house
Nie pytaj co u mnie, co u nas
Bo serce rozsadza pieprzona duma
Work hard, play hard - co się dziwisz, kurwa?
Łut szczęścia, miałem fart
Łyk, łyk , mogłem dotknąć dna
Nie igraj z ogniem
Choć jak fajerwerki kojarzą ci się ze szczęściem
Puść lampion w powietrze nad jeziorem, będzie bezpieczniej
Lont już płonie kanister w ręce
Twój niewinny uśmiech
Rozpalam entuzjazm między nami
A za chwilę go gaszę jakimś chujowym chujstwem
Jestem piromanem uczuć
Nigdy już tutaj nie wrócę
W twoich oczach jest żar, który zajmuje moją, łatwopalną duszę
Mamy coś czego nie widza ludzie
Bawimy się bezczelnie
Pijemy życie obojętnie
Bo nie wiemy kiedy to pęknie
I powiemy: Cześć!
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Marcin Donesz
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC

Back to: Onar

Tags:
No tags yet