[ Featuring Hudy HZD ]
Wiesz
Znalazłem to bardzo dawno temu
Mój tlen
Moją pasję
Idę z nią cały czas
To nie był 2012
Nie było czapeczek z prostym daszkiem
Był brud
Były bloki
To jest hip-hop
Stąd jestem
Sprawdź to !
Urodziła mnie kobieta
Oddała mnie kobiecie
Wychowała mnie kobieta i te klatki
Ale one nimi też są przecież
To było wtedy mówię jak na EP - musisz wierzyć
Dawno uwierzyłem w siebie
Tu 7 liczbą szczęścia
Choć siedmiu żyć nikt nie ma
Chociaż spryt by lądować na czterech łapach mieć trzeba
Uczyły tego osiedla, nie ściemniam pamiętam bardzo
A jeszcze jeden zwie to łajno,a poszarał go ten hardcore
Rzuciłem szkołę to było bzdurą ziomek
Wśród dzieciaków w modzie przerwa, worek czekając na dzwonek
Zadałem sobie pytanie: co jest?
I na bloki w przerwie, wtedy było tu jak w gettcie
Mogłem spaść jeszcze prędzej
Na szczęście - odnalazłem wcześniej
Swój tlen - rap grę
To zacięcie i przeogromną chęć życia
Zacząłem pisać o tym jak tu wszystko zdycha
Tu nie było kolorowo choć ten sam promyk nam świtał
Kitrałem kiepy na klatkach
Wiesz gdzie tam w hydrancie
Do momentu kiedy nie znalazłem ich
A strzykawkę pustą - brązowe gówno
Bo jak takie miało nie być
Niejednego tu w dziewięćdziesiątym posłało do gleby
Starsi koledzy ziomek nie wzięli mnie w złą drogę
Pisałem wbrew wszystkiemu
Mówili nie ćpaj- nie tknąłem
Mówiłem, że znam z opowieści będąc nasto-gnojem
Dziś już paru z nich już nie ma
Taka chora losu kolej
Robię swoje - podróż w tę stronę obrałem w porę
Satysfakcja i wspomnienia dają mi spojrzenie zdrowe
Ten dawny tlen dał mi moc w samodzielnym torze
Kto reprezentuje hip-hop jak nie ja?
Ej, powiedz
To mój tlen
Mogłem nie mieć go
Nie żyć
Szorować gdzieś na dnie tu po powierzchni gleby
To mój tlen
Mogłem odciąć się od niego
Porwałby mnie beton
Tak ja dziś porywam beton
To mój tlen
Co syci krew
Wspiera oddech
Dzięki niemu dalej żyć się chce, feto życie godne
Oddać tlen
Oddać ziom swoją pasję
Farcik lecz ile można być na samym farcie?
Minęło już w chuj lat
Od kiedy puszczam to na podwórkach
Skurwysyny chciały mi to zabrać ale ja nie puszczam - tak trzymam się tej gry
Ta gra trzyma mnie
Kolejny track - to wdech
Kolejna płyta- to mój tlen
Zacząłem żyć nim gdzieś w latach dziewięćdziesiątych,
Szare bloki, ulice - nie były tylko dla bezdomnych
Tu zaczął.. dom być
Dla tych którzy szlifowali skilsy, nocą bombing
Raperzy DJe, ich płyty,
Biboje i ich maty, na szkołach ciemne grafitii
Mogłem zacząć od niczego
I skończyć tu z niczym
Silny południowy wiatr gasi spore pole zniczy
W głębi tylko cierpki smak, bo nie znamy wszystkich przyczyn
Nic nie dzieje się od tak
Wszystko ma swój cel
Możesz ćpać, na umór chlać - ale to nie mój tlen
Tylko nie mów o osiedlach bez przyszłości
Ta pasja to skarb
Hajs to tylko produkt uboczny
Wiem,że jestem mocny
Wokół tylko koka, forsa, świńskie ryje na prochach od sławy mają pierdolca
Nie mów, że to ból
Albo do rapu powrót, bo ten tlen mam od dawna w płucach jakbym miał nowotwór Aa!
To mój tlen
Mogłem nie mieć go
Nie żyć
Szorować gdzieś na dnie tu po powierzchni gleby
To mój tlen
Mogłem odciąć się od niego
Porwałby mnie beton
Tak ja porywam beton
To mój tlen
Co syci krew
Wspiera oddech
Dzięki niemu dalej żyć się chce, feto życie godne
Oddać tlen
Oddać ziom swoją pasję
Farcik lecz ile można być na samym farcie?
To mój tlen!
To mój tlen!