Back to Top

Noc jest dla mnie Video (MV)






Pezet - Noc jest dla mnie Lyrics




W ciągu dnia nie ma mnie, śpię albo nudzę się
Po trzeciej kawie budzę się ledwo
Mam w dupie że to głupie i złe bo lubię te chwile, gdy ty lubisz sen
Ja w pubie, lub klubie gdzieś gubię się więc proszę cię, w dzień do mnie nie dzwoń
Podnoszę się gdy robi się ciemno, bo lubię gdy niebo jest czarne nade mną najgorsze, że naprawdę uwielbiam
Gdy miasto staje się bestią
Przestaje być sobą i często oddaje się całe i chwieje się przez to
Dzień z jego pracą i pensją
Noc jak drinki z palemką kolorowa i piękna i bledną przy niej wszystkie dni,
Bo przyspiesza mi tętno dzień, długi dzień, kiedy minie,
Z jego firmą i dywidendą noc długich rzęs, ciemnych szminek, z zimną wódką i krótką sukienką
Dzień, jest pusto i ciężko chciałbym żeby usnął jak dziecko noc, jutro pewnie przeminie, teraz
Siedzi sama z pustą butelka po winie bywa samotna i smutna, byle by tylko przetrwać do jutra noc, niebezpieczna, okrutna, lubię ją, jestem z nią choć jest trudna od południa zawsze wolałem północ i noc, choć obłudna
Zawsze była dla mnie ciekawsza niż studia i praca i gdy zaprasza mnie wpadam kurwa.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
Wątpię w coś nieustannie
Ale kiedy robi się ciemno, wiem to na pewno, noc jest dla mnie
Kiedy niebo ciemnieje nade mną, czasem mi ciężko, czasem mi fajnie Niech nie gasną latarnie, lubię miasto gdy nie może zasnąć, noc jest dla mnie.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
Verte
Welsh
Zon Kapson
Przesiąknięci tym do cna, straż nocna trwa kiedy biorę oręż do ręki Didżej kręci wosk, poznasz nas, doznasz nas, rozpoznasz nas, mc's
Rezydenci, nie sprostasz nam, dźwięki, riposta, strażnicy pieczęci Pretendenci chcą dorwać nas, nie stać was, kto do rana dotrwa panienki, co?
Tępi do potęgi, nas ograć to, kiedy w czerń zamienia się błękit zza okna
To rzecz nieprawdopodobna, dotykamy sedna i do dna, rtęci nie dopędzisz Bo jesteś za cienki, trzymaj się twojej koleżanki sukienki, z dala od mojego ognia Pierdolnięci do tego stopnia, że mogę kark skręcić żyjąc na krawędzi tygodnia
To nie ta liga, będziesz leżał i rzygał przecież
Stary wyga nie dyga w sztafecie Dowiecie się co wygadywał na necie, Chyba zaśniecie gdy padniecie na dywan Na mecie polegniecie, zobacz jak się nazywam
Nie wiecie, przeczytacie w gazecie Fokus na nowym pezecie nagrywa, na dubstepie
Poczekacie, jebniecie Temat się nie urywa, nic się nie zmienia, wciąż rośnie ciśnienie Trzęsienie ziemi na scenie wciąż mocniejsze uderzenie i księżyc w kieszeni
Jesteśmy do tego stworzeni od podstaw
Przesiąknięci do końca korzeni Żyjemy z ciemnej strony ziemi, od słońca odwróceni dla nas to zenit.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
W nocy miasto pierze forsę, może pierze grosze Może robi to legalnie, ale szczerze wątpię
Werze Porsche, wierzą w dolce
Ja lubię noce, choć bywają jeszcze gorsze Lubię mocne emocje i nocą, mogę mieć je bo same przychodzą
W moim mieście widziałem już sporo, może
Tak bym pieszo poszedł nieznaną mi drogą? W dzień moje oczy są zamknięte, w nocy choć błądzą to widzą więcej
Noc, to nie rozum to serce
Dzień, wszystko to czego nie chcę Dzień, muszę go jakoś przetrwać, żeby móc się tu jakoś rozerwać Noc jak skowyt Allena Ginsberga, kocham ją choć łatwo z nią przegrać
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




W ciągu dnia nie ma mnie, śpię albo nudzę się
Po trzeciej kawie budzę się ledwo
Mam w dupie że to głupie i złe bo lubię te chwile, gdy ty lubisz sen
Ja w pubie, lub klubie gdzieś gubię się więc proszę cię, w dzień do mnie nie dzwoń
Podnoszę się gdy robi się ciemno, bo lubię gdy niebo jest czarne nade mną najgorsze, że naprawdę uwielbiam
Gdy miasto staje się bestią
Przestaje być sobą i często oddaje się całe i chwieje się przez to
Dzień z jego pracą i pensją
Noc jak drinki z palemką kolorowa i piękna i bledną przy niej wszystkie dni,
Bo przyspiesza mi tętno dzień, długi dzień, kiedy minie,
Z jego firmą i dywidendą noc długich rzęs, ciemnych szminek, z zimną wódką i krótką sukienką
Dzień, jest pusto i ciężko chciałbym żeby usnął jak dziecko noc, jutro pewnie przeminie, teraz
Siedzi sama z pustą butelka po winie bywa samotna i smutna, byle by tylko przetrwać do jutra noc, niebezpieczna, okrutna, lubię ją, jestem z nią choć jest trudna od południa zawsze wolałem północ i noc, choć obłudna
Zawsze była dla mnie ciekawsza niż studia i praca i gdy zaprasza mnie wpadam kurwa.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
Wątpię w coś nieustannie
Ale kiedy robi się ciemno, wiem to na pewno, noc jest dla mnie
Kiedy niebo ciemnieje nade mną, czasem mi ciężko, czasem mi fajnie Niech nie gasną latarnie, lubię miasto gdy nie może zasnąć, noc jest dla mnie.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
Verte
Welsh
Zon Kapson
Przesiąknięci tym do cna, straż nocna trwa kiedy biorę oręż do ręki Didżej kręci wosk, poznasz nas, doznasz nas, rozpoznasz nas, mc's
Rezydenci, nie sprostasz nam, dźwięki, riposta, strażnicy pieczęci Pretendenci chcą dorwać nas, nie stać was, kto do rana dotrwa panienki, co?
Tępi do potęgi, nas ograć to, kiedy w czerń zamienia się błękit zza okna
To rzecz nieprawdopodobna, dotykamy sedna i do dna, rtęci nie dopędzisz Bo jesteś za cienki, trzymaj się twojej koleżanki sukienki, z dala od mojego ognia Pierdolnięci do tego stopnia, że mogę kark skręcić żyjąc na krawędzi tygodnia
To nie ta liga, będziesz leżał i rzygał przecież
Stary wyga nie dyga w sztafecie Dowiecie się co wygadywał na necie, Chyba zaśniecie gdy padniecie na dywan Na mecie polegniecie, zobacz jak się nazywam
Nie wiecie, przeczytacie w gazecie Fokus na nowym pezecie nagrywa, na dubstepie
Poczekacie, jebniecie Temat się nie urywa, nic się nie zmienia, wciąż rośnie ciśnienie Trzęsienie ziemi na scenie wciąż mocniejsze uderzenie i księżyc w kieszeni
Jesteśmy do tego stworzeni od podstaw
Przesiąknięci do końca korzeni Żyjemy z ciemnej strony ziemi, od słońca odwróceni dla nas to zenit.
Tylu rzeczy nie wiem na pewno
W nocy miasto pierze forsę, może pierze grosze Może robi to legalnie, ale szczerze wątpię
Werze Porsche, wierzą w dolce
Ja lubię noce, choć bywają jeszcze gorsze Lubię mocne emocje i nocą, mogę mieć je bo same przychodzą
W moim mieście widziałem już sporo, może
Tak bym pieszo poszedł nieznaną mi drogą? W dzień moje oczy są zamknięte, w nocy choć błądzą to widzą więcej
Noc, to nie rozum to serce
Dzień, wszystko to czego nie chcę Dzień, muszę go jakoś przetrwać, żeby móc się tu jakoś rozerwać Noc jak skowyt Allena Ginsberga, kocham ją choć łatwo z nią przegrać
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Jan Pawel Kaplinski, Jaroslaw Marek Polak, Wojciech Alszer, Cech Akdeniz
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC

Back to: Pezet

Tags:
No tags yet