Starego Domana nie zatrzymasz za chuja
Za chuja nie ma że nie buja cie ta muza
Nie mam życia to juz utarg
To mój pierdolony wjazd z buta
Pale pierodlony grass kurwa
Ostatnia trumna
Czeka na mnie w lazurach
Rozdeptana czaszka
Leży pośród ubrań
Rozmieniony na drobne
Jesteś jak pazura
Cię dopadne kurwa
Twoje ciało po kulach
Nie mam już życia
Za dużo ćpania i picia
Nie mam już życia
Kolejny melnaż nie moge oddychać
Nie mam już życia
Rapu narkomański styl bycia
Nie mam już życia
Ale moim życiem zawsze
Będzie Klita
Czas zostawić stare śmieci
I zacząć żyć na nowo
Może troche zwolnić tempa
Budzić się ze świeżą głową
Wcale nie ogarniam ludzi
Którzy się o przyszłość boją
Gorzej niż teraz nie będzie
I masz na to moje słowo
Życie wciąź wydaje ciosy
Czas nauczyć się odbijać
Tylko nie jak Sharapova
Tę stękanie nie mój klimat
Farmazony i donosy
Chcą ostatnią krew nam spijać
Uprawiamy sianokosy
Kawał ze mnie włoczykija
Gdybym żył w osiemdziesiątych
Pewnie właśnie coś bym jumał
Za to w 18 wieku
Nie zaznał bym smaku skuna
Gdybym był między baśniami
Nazywał bym się Saruman
I z ziomami orkami
Bym wam ten Rochan rozbujał
W 25 wieku
Pionę bił był 3 ręką
Ze 30 lat poźniej miałbym
Robota za dziecko
Ale jestem tu gdzie jestem
I nie zwinę się prędko
Wjeźdza apokalipsa
To ruchome święto
Nie mam już życia
Za dużo ćpania i picia
Nie mam już życia
Kolejny melnaż nie moge oddychać
Nie mam już życia
Rapu narkomański styl bycia
Nie mam już życia
Ale moim życiem zawsze
Będzie Klita