Rozdarty
Rozdarty na pół zwieszam głowę w dół
Anioł stróż nie mieszka w moim domu już
Może dobry Bóg wskaże któraś z dróg
Może mądry ktoś podpowie mi jak żyć?
Bo znów fałszywy krok i w piaskach tonę
Pustyni, która zwie się żal
Zgubiłem kompas dawno, nie wiem w którą stronę
Iść by znaleźć siebie mam
Mija dzień za dniem, godzina za godziną
Minuty wolno płyną, a ja nie wiem wciąż
Co zrobić mam z tą ciężka jak głaz winą
Która kąsa mnie jak jadowity wąż, dlatego wciąż
Rozdarty na pół zwieszam głowę w dół
Anioł stróż nie mieszka w moim domu już
Może dobry Bóg wskaże któraś z dróg
Może mądry ktoś podpowie mi jak żyć? x2
Znów wiatr zmian zerwał żagle mojej łodzi
Cisnął w szpony fiaska raf
Ten bryg zbyt długo już, jak bez załogi
Dryfował tam, gdzie zaniósł ślepy traf
Mija dzień za dniem, godzina za godziną
Minuty wolno płyną, a ja nie chcę już
By dłoni mych ciągle raniły kolce
Chciałbym poczuć wreszcie dotyk płatków róż
Tak bardo chciałbym poznać móc
To, co za horyzontem
Lecz ciało tak zmęczone, padam z nóg
Nie wiem, czy wciąż iść mogę
O Panie, proszę, daj mi sił
Bym dalej znów wyruszyć mógł.
Rozdarty na pół zwieszam głowę w dół
Anioł stróż nie mieszka w moim domu już
Może dobry Bóg wskaże któraś z dróg
Może mądry ktoś podpowie mi jak żyć? x2