Zimny Kamień
Zimny kamień był mą poduszka dżis
Ta droga niebezpieczna jest, ale muszę iść
Nie jestem już mile widziany tu
Jadowite węże kłębią się u stóp
To, co kiedyś wrzało, dzisiaj zimne jest jak grób
Nie czuwa już nademna żaden dobry duch
Nie chcę niewolnikiem być tych, co gardzą
Nie chcę zakładnikiem być tych, co za mnie lepiej wiedzieć chcą
Dosyć już niewoli, piętno pali mnie tak bardzo
Dosyś już niewoli, opuszczam ziemię złą
Zimny kamień był mą poduszka dżis
Ta droga niebezpieczna jest, ale muszę iść
Jutro chciałbym być jak najdalej stąd
Przedemną obiecany ląd, opuszczam Babilon
Choć pot zalewa skroń, ja naprzód idę wciąż
Ciernie ranią stopy, przygniata złych decyzji koszt
I jedna tylko myśl przy zyciu trzyma mnie
Cokolwiek się wydarzy, za siebie nie obejrzę się
Nie chcę niewolnikiem być tych, co gardzą
Nie chcę zakładnikiem być tych, co za mnie lepiej wiedzieć chcą
Dosyć już niewoli, piętno pali mnie tak bardzo
Dosyś już niewoli, opuszczam ziemię złą
Zimny kamień był mą poduszka dżis
Ta droga niebezpieczna jest, ale muszę iść
Jutro chciałbym być jak najdalej stąd
Przedemną obiecany ląd, opuszczam Babilon
Do duchowej podrózy to jest sygnał ja nadaję go
Do tych, co zgubili się, palcami przeczesują mrok
Dla tych co na znak czekali cierpliwie niejeden rok
Obudź się i chodź
Nie chcę niewolnikiem być tych, co gardzą
Nie chcę zakładnikiem być tych, co za mnie lepiej wiedzieć chcą
Dosyć już niewoli, piętno pali mnie tak bardzo
Dosyś już niewoli, opuszczam ziemię złą
Zimny kamień był mą poduszka dżis
Ta droga niebezpieczna jest, ale muszę iść
Jutro chciałbym być jak najdalej stąd
Przedemną obiecany ląd, opuszczam Babilon