[ Featuring Chris Carson ]
Czasem myślę, że ten rap mózg mi zepsuł, czasem się gubię jak mrówki w deszczu
Życie to wiersz pełen pustych wersów, a głośniej od słów mówią bruzdy w sercu
Serwus, wieczna pogoń za hajsem, komiwojażer, non stop na trasie
Czasem wszystkiego mam potąd, naprawdę, domino problemów się zmienia w makabrę
Znów piszę, nim zasnę, dekadę koncertów widzę w migawce
Buty i struny głosowe mam zdarte, czuję, że przydałyby się wakacje
Dawniej było ciut inaczej, hektolitry pitej wódki w barze
Wokół kurwy z facjatami kumpli, łapiesz? I nie chcę być jak ci smutni łgarze
Czasem tak myślę, czy bym coś zmienił, jak mógłbym spisać swój żywot na nowo
Przez pół życia czułem się niczym anemik, myślący, żе szczęście to tylko zabobon
Świadomość mnie chroni jak pancerz, najwięcеj pieprzy ten, co wie najmniej
Zachowaj dystans, mordo naprawdę, to, że mnie słuchasz, nie znaczy, że znasz mnie
Nim ciało zwiędnie, a mózg wpadnie w demencję
Latam po świecie ciągle, goniąc sestercje
Kocham to gówno, lecz go czasem nie cierpię
Powiedz gdzie sens jest, bo błądzę po pustyni bezkresnej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Nie szarp mnie proszę ze swoim ziomkiem, nie jestem twoją mordą, mordeczką
Sekundę temu skończyłem koncert, więc nie pchaj się na mnie i daj odetchnąć
Serio, powiem ci w twarz to, nie jestem żadną jebaną gwiazdką
Normalnych ludzi traktuję z sympatią i szanuję tych, co szanują prywatność
Siada gardło, znów zdzieram głos, a auto na trasie to nasz niemal dom
Ja wiem, że trzeba siać, by zebrać plon, lecz czasem przychodzi ta myśl, że mam dość
Jebać to, dziś mnie nie ma ziom, z głośników Johnny Cash i Yelawolf
W nogach, prostując grzbiet ziewa kot, a Helios za oknem dzień zmienia w noc
Mówię to wprost, bez kłamstw (i oszustw), syf się gromadzi jak kartki (w koszu)
Każdy tu chciałby mieć hajs (i spokój), każdy chce chillout we własnym (lokum)
Chuj z tym, co myśli każdy wokół, większość widzi tylko drzazgi w oku
Nie chcę porażkami karmić wrogów, a te tracki ziomuś, są jak antidotum
Nim ciało zwiędnie, a mózg wpadnie w demencję
Latam po świecie ciągle goniąc sestercje
Kocham to gówno, lecz go czasem nie cierpię
Powiedz gdzie sens jest, bo błądzę po pustyni bezkresnej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej