Szczerość ja to mam a nie miewam
Zabieram walkmana idę tam gdzie mnie nie ma
Choć śledzi mnie kamera robię swoje
Sobie udowadniam że jeszcze to nie koniec
Wychodzę nie pytaj mnie o której będę
Będę jak wrócę mówię wrócę jak będę
Dom praca dom dla nas zmora od życia
Kiedy jutro to wczoraj a wczoraj to dzisiaj
Muzyka dała mi wytrzymać trzy dekady
Gdzie interwencja psów to szczyt popijawy
Pijani ze śmiechu cały świat w płucach trzymamy
Na wdechu dalej idę ten bit na słuchawkach daje życie
Wyrwane od sekund jakby z dziewczynami
Najebał się szampanem pod wieczór
Nie pije no może no trochę lecz rzadko
Wspominałem że jak pije rozjebać chce miasto
Mam pistolet na słowa mój komponent to woda
Nie proszę o azyl łączę przeciwfazy w obraz
Jak patrzę na te bloki widzę horror przez Lego
Odpicowane klocki z patologią wewnątrz
Tętno dziewięćdziesiąt tępo dziewięćdziesiąt
Jestem z tych co wiążą życia piękno z kasetą
Nie mów mi o rzeczach których nie chce wiedzieć
Mam na słuchawkach przekaz z nim podążam przed siebie
Przez nuty antidotum nie uciekam od losu
Mam swój sposób jestem gotów unikać pewnych osób
Nie trzeba mi rozgłosu bo to powoduje zmarszczki
I drgawki proroku pamiętaj nie chce się martwić
I zgadnij czy wbijam się na siłę tam gdzie chcą mnie
Z nimi robię muzę o której nie da się zapomnieć
Są głodne mordy chcą świeżości moi ludzie
Na głowę głośniki i są zanurzeni w wódzie
Przed szereg ten który pierwszy rzuci kamieniem
Karierę życia obróci tak że zgubisz nadzieje
Westchnienie trudno wyjść Ci już będzie na miasto
Co zgrałeś na słuchawki? Trzeba było Tabasko
Dajesz dajesz bo przecież dla tych chwil noc gra
Przez słuchawki na uszach czuję że moc mam
Strzał po strzale z realiami konflikt
Słuchawki odcinają mnie od rzeczywistości
Słuchawki odcinają mnie od rzeczywistości
Dajesz dajesz bo przecież dla tych chwil noc gra
Kluby puby bary omijam je wariat
Gdzie psy po robocie dorabiają na bramkach
Wolę noc czyste niebo takie że widać gwiazdy
Uciekam od problemów znów zakładam słuchawki
Notorious jest ze mną Big Pun jest ze mną
Wciskam play i do głowy chwile powraca przeszłość
Idę ulicami które znam od dziecka
Między kamienicami słychać bicie serca
Czuje się bezpiecznie ufam swoim piersią
Choć czasami bywa że pakują mnie w niebezpieczeństwo
Idę nocą powrót do domu
Mam ze sobą muzykę ona mi może pomóc
Słuchawki na uszach odcinają mnie
Od stresów i problemów to moje THC
Upalony dźwiękiem podróżuje przez miasto
Ja i ten bit idę nagrać Tabasko
Jeden na sto zło tło w loży od do dno tworzy
Jeden na sto pozostanie
Jeden na sto zło tło w loży od do dno tworzy
Jeden na sto pozostanie
Jeden na sto zło tło w loży od do dno tworzy
Jeden na sto pozostanie
Jeden na sto zło tło w loży od do dno tworzy
Jeden na sto pozostanie
Nie hejtuje złej muzyki bo jej po prostu nie słucham
Nie chce takim szlamem zatykać sobie ucha
Zabijać w sobie ducha słuchając że rap umarł
Że ktoś zajarał bucha i zjarała go duma
Kto kuma kto nie kuma kto juma a kto dupa
Kto skończył się kto upadł i komu dobrze w butach
Kto nie zna się na nutach kto zna się walutach
Kto ma największy utarg kto dominuje w klubach
Kto hardkorowo żyje a kto żyje jak król
Kto biedę ma i ból kto jest funky i cool
Kto dziękuje kto prosi kto się wozi donosi
Kto kogo nie znosi kto Chrystusem się ogłosił
Mam dosyć chcę się odciąć i odseparować
Zakładam słuchawki tylko proszę muzo prowadź
To miejsca gdzie regenerować mogą słowa
Gdzie rym to drogowskaz a bit to nowa droga
ŁDZ to czas dla was dla was
ŁDZ to mamy w planach w planach
ŁDZ to czas dla nas dla nas
ŁDZ na życie zamach zamach
ŁDZ to czas dla was dla was
ŁDZ to mamy w planach w planach
ŁDZ to czas dla nas dla nas
ŁDZ na życie zamach zamach