Ciemna nocy niepojęta
Drzewo co na mrozie pękasz
Pomóżcie mnie umęczonej
Wędrować w dalekie strony
O Józefie ty mnie wspomóż
Byśmy doszli gdzie do domu
Już ból mi ciało przeszywa
A gdzie ja będę rodziła
Ani miski ani łyżki
Ani deski dla kołyski
Ani płatka ani szmatka
Co ja pocznę biedna matka
Ciemna nocy niepojęta
Drzewo co na mrozie pękasz
Pomóżcie mnie umęczonej
Wędrować w dalekie strony
Lisy po śniegu rysują
Wilki z boru nawołują
Gdzie ja samotna w tej drodze
Bożego Syna urodzę
Lisy po śniegu rysują
Wilki z boru nawołują
Gdzie ja samotna w tej drodze
Bożego Syna urodzę
Już nie mogę płakać z żalu
Już mnie stopy ogniem palą
A tu jeszcze taka droga
Ani domu ani ognia
Już nie mogę płakać z żalu
Już mnie stopy ogniem palą
A tu jeszcze taka droga
Ani domu ani ognia
Ciemna nocy niepojęta
Drzewo co na mrozie pękasz
Pomóżcie mnie umęczonej
Wędrować w dalekie strony