Twój czas już kończy bieg, choć zdaję się,
Niedawno tak ojciec Cię, na swoje ręcę brał
Gdy patrzysz w dal, tych lat kiedy czas w miejscu stał.
Chociaż tam na dnie, nosisz wciąż swój żal.
Szukasz starych zdjęć w Twoim oku łza.
Szukasz starych płyt z młodych lat, jeszcze raz.
Twój czas odpłynął w dal, nie wrócisz tam,
Choć może coś zmienić byś chciał.
Może podnieś twarz do tego kto,
W Twym sercu nad światłem miał straż.
I wciąż myślisz czy warto było tak,
Zgubić szybko zbyt ideały swe,
A kochając być tak bezwzględnym co dzień.
Z wolna lekko kładziesz się na wiatr jak zwiędły suchy liść.
Z wolna lekko kładziesz się na wiatr.
Noc już woła, a może to dzień.
Co tam czeka czy światło czy cień?
Noc już woła,
Co tam czeka czy noc czy dzień?
Twój czas tu kończy się, w klepsydrze Twej ostatnie ziarenka już są
Cicho suną w dół, ostatni akt w ukłonie, więc zegnij się wpół.
I ten jeden raz jeszcze spojrzyj wstecz.
Twoja to droga kręta i długa, a na jej końcu odpowiedzi brak.
Z wolna lekko kładziesz się na wiatr jak zwiędły suchy liść.
Z wolna lekko kładziesz się na wiatr.
Noc już woła, a może to dzień.
Co tam czeka czy światło czy cień?
Noc już woła, a może to dzień.
Co tam czeka czy noc czy dzień?
Noc już woła, a może to dzień.
Co tam czeka czy światło czy cień?
Noc już woła, a może to dzień.
Co tam czeka czy noc czy dzień?